Wiedza
Kilka trudnych pytań o pszczoły

Kilka trudnych pytań o pszczoły

Obecnie pszczoły nie mają lekkiego życia. Osłabione przez zanieczyszczone środowisko i postępującą urbanizację, chorują. Niestety, do tego stopnia, że część z nich nie przeżywa zimy. Z drugiej strony, nieustannie rośnie zapotrzebowanie na pracę pszczół. Dziś wycenia się ją na ponad 250 miliardów dolarów na rok. A to, w korelacji z widocznym trendem zmniejszania się populacji pszczół, rodzi kolejne poważne problemy. I zmusza do zadania kilku naglących pytań.

Fakty są znaczące: tylko na przestrzeni jednego roku amerykańscy pszczelarze stracili 44% swoich hodowli. W latach 1961-2007 liczba pszczelich kolonii, którymi opiekuje się człowiek zmalała w Europie o ponad 25%, a w Ameryce Północnej o blisko 50%. Przed dekadą, w samym 2013 roku pszczelarze angielscy stracili 34% swoich zasobów. Jaka jest przyszłość pszczół? I co w tej przyszłości czeka nas, ludzi? Oto kilka trudnych pytań o pszczoły, na które jak najprędzej trzeba znaleźć odpowiedź.

Jakie są najważniejsze przyczyny zmniejszania się populacji pszczół? Czy naukowcy są pewni tych faktów?

Wykonano wiele różnorodnych badań, które starały się odpowiedzieć na te pytania, natomiast wciąż trudno jednoznacznie określić to zjawisko. Uważa się, że możliwych przyczyn wymierania pszczół jest kilka, co więcej mogą one ze sobą oddziaływać i tym samym pogłębiać ten proces. Jedną z takich przyczyn jest nadmierne stosowanie pestycydów, często wręcz niewłaściwe (o niewłaściwej porze dnia lub stężeniu).

Wiadomo także, że zmniejszenie bioróżnorodności ma negatywny skutek na żywotność pszczół. Niszczenie siedlisk powoduje zanikanie kwiatów, których pyłek i nektar jest źródłem pokarmu dla pszczół i ich potomstwa.

Kolejnym czynnikiem, który w znaczny sposób wpływa na wymieranie pszczół jest roztocz Varroa destructor, który powoduje chorobę zwana warrozą. Za jego pomocą mogą być przenoszone też różne inne wirusy. Choroba ta jest niestety nadal nieskutecznie leczona przez pszczelarzy, a nawet jeśli uda się wyleczyć pszczelą rodzinę to wciąż jest duża szansa, że pszczoły zarażą się nią od innych chorych rodzin.

Czy jest pewne, że za proces zmniejszania się populacji pszczół odpowiada człowiek? Czy to nie jest naturalny etap zmian w przyrodzie?

Spadek populacji pszczół w dużej mierze spowodowany jest działalnością człowieka. Przede wszystkim to człowiek jest odpowiedzialny za zanik i fragmentację siedlisk naturalnych i tym samym spadek różnorodności, czyli jedną z wymienionych przyczyn. Działalność człowieka wiąże się także ze stosowaniem pestycydów. Co prawda nie wiemy, jak zachowywałby się populacje pszczół, gdyby ludzie nie ingerowali w ich środowisko, natomiast wiemy, że wpływ człowieka w tym momencie jest tak daleko posunięty, że zmiany te zachodzą znacznie szybciej i drastyczniej niż zachodziłyby w naturalny sposób.

Właściwie w ostatnich dziesięcioleciach ciężko jest odróżnić procesy występujące naturalnie od tych, które są inicjowane lub wzmacniane przez człowieka, i dotyczy to wpływu nie tylko na pszczoły, ale też na inne organizmy. To co jest najważniejsze to fakt, że bez zapylaczy pozyskanie części plonów (owoców, warzyw) będzie bardzo trudne, a w pewnych przypadkach niemożliwe.

Jaki pożytek możemy mieć z pszczół w mieście? Czy uli nie powinniśmy przede wszystkim stawiać na wsiach, w okolicach terenów stricte rolniczych?

Pszczoły wpływają pozytywnie na plony, zarówno w miastach, jak i na wsi. Uważa się, że 75% naszej żywności pochodzi od roślin zapylanych przez owady. Pracę owadów dla światowej gospodarki wycenia się na ponad 250 miliardów dolarów każdego roku.

Oczywiście owady zapylające to nie tylko pszczoła miodna, ale też choćby pszczoły samotne i motyle. Jednak w mieście ze względu na zmienione i pofragmentowane środowisko szansa na występowanie innych zapylaczy jest znacznie mniejsza.

Miasto to bardzo zmienione środowisko, ale przecież nie składa się ono tylko z budynków, ulic i zabetonowanych przestrzeni. Są w nim też parki, ogródki przydomowe i działkowe, skwery. Wiemy jak duży, pozytywny wpływ na życie ludzkie ma obcowanie z przyrodą. Nikt nie chce żyć w zabetonowanym blokowisku, a pszczoły w mieście mogą wpływać na jakość naszych parków, zwiększać bioróżnorodność i poprawiać kondycje – nie tylko roślin ale też zwierząt, które żywią się owocami wytworzonymi przez rośliny zapylone przez pszczoły. Pszczoły wpływają też pozytywnie na plony w naszych ogródkach  działkowych. Hodowla pszczół w mieście może przynieść wymierny pożytek.

Pszczoły to jednak nie jedyne zapylacze. Czy ich pracy nie przejmą inne owady – choćby motyle?

Do grupy zapylaczy należy nie tylko pszczoła miodna, ale także trzmiele i wiele pszczół samotnych, w Polsce mamy ponad 450 gatunków dzikich pszczelich zapylaczy. Co więcej nie możemy zapominać też o motylach. To jednak, co jest niepokojące, to fakt, że liczebność wszystkich zapylaczy drastycznie maleje. Ta zmiana związana jest przede wszystkim z przekształcaniem naturalnych siedlisk przez ludzi oraz ze stosowaniem środków ochrony roślin. W związku z tym istnieje obawa, że pewnego dnia tych zapylaczy (także innych niż pszczoła miodna) będzie za mało. Pszczoła miodna jest dobrym wskaźnikiem jakości środowiska, jeśli ona może żyć na danym terenie to prawdopodobnie także żyją tam inne zapylacze.

Warto także podkreślić, że część roślin może być zapylona tylko przez specyficzną grupę owadów. Ze względu na odmienną  budowę aparatu pokarmowego motyle zazwyczaj specjalizują się w zapyleniu innych kwiatów niż pszczoły.

A może już teraz warto usilnie zastępować pszczoły mini-robotami zapylającymi?

Wartość pracy owadów zapylających szacuje się na około 250 miliardów dolarów rocznie. To działalność, za którą my ludzie nie płacimy. Warto zwrócić uwagę, że zapylające roboty pewnie będą kosztowne (przynajmniej początkowo), pewnie także będą się od czasu do czasu psuć, a także, iż potrzebowalibyśmy ich miliony. Mini-roboty, nie będą także zbyt dobrym pokarmem dla innych zwierząt, szczególnie ptaków. Nie można negować badań nad taką technologią, może kiedyś przyjdzie taki smutny dzień, że człowiekowi będzie ona potrzebna, natomiast mimo wszystko powinniśmy się skupić na ochronie tego co mamy i na docenieniu co te małe owady robią dla nas, nawet jeśli nie robią tego celowo.

Dr Karolina Kuszewska, Instytut Nauk o Środowisku UJ

Literatura:

Simone Tosi et al, “A common neonicotinoid pesticide, thiamethoxam, impairs honey bee flight ability”, “Scientific Reports” (2017)

Jacques, Antoine et al. „A pan-European epidemiological study reveals honey bee colony survival depends on beekeeper education and disease control.” “PloS one” 12.3 (2017): e0172591.

Meixner, Marina Doris, vanEngelsdorp Dennis, „A historical review of managed honey bee populations in Europe and the United States and the factors that may affect them.” “Journal of invertebrate pathology” 103 (2010): S80-S9

Skip to content