Wiedza
Mikroplastik, czyli poważny konkurent dla smogu

Mikroplastik, czyli poważny konkurent dla smogu

W czasie, kiedy będziecie czytać ten artykuł, do śmieci trafi kolejny milion plastikowych butelek, a do mórz i oceanów – około 20 ton tworzyw sztucznych. Dziś już w zasadzie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak poważny mamy problem z naszą plastikową cywilizacją. O ile jednak syntetyczne odpady łatwo dostrzec, o tyle w tym całym plastikowym problemie jest coś, co umyka naszym oczom, stając się przy tym bardzo groźnym wrogiem – mikroplastik.

Dane są naprawdę porażające. Dzisiaj każdy morski ssak ma już w sobie drobiny mikroplastiku. Jego cząsteczki znajdują się też w wodzie kranowej. Zjadamy go średnio 5 gramów tygodniowo. To tak, jakby do herbaty wsypać sobie nie łyżeczkę cukru, a łyżeczkę mikroplastiku. Skąd właściwie wziął się on w naszej rzeczywistości i to aż w takiej ilości? Cóż, wystarczy tylko prześledzić kilka prostych czynności, które wykonujemy każdego dnia.

Kapsułki do prania z plastikowej, rozpuszczalnej otoczki. Tabletki do zmywarki – podobnie. Ubrania w przeważającej mierze z włókien syntetycznych, które przy każdym praniu wypłukują swoje drobiny. Woda w plastikowych butelkach, destabilizujących się pod wpływem ciepła i promieni UV. Farby syntetyczne, nałożone przynajmniej dwoma warstwami na ściany zewnętrzne i wewnętrzne. Opony, które co rusz hamując, ścierają się na asfalcie. Kosmetyki z syntetycznymi drobinami. Można tak wymieniać i wymieniać. Dziś niezmiernie trudno jest nam uciec od tego, co uzależniło nas od siebie w ciągu ostatnich dekad. Dlatego też obecność mikrodrobin plastiku w całym naszym otoczeniu nie powinna jakoś szczególnie dziwić. Oddychamy nim każdego dnia. Przykrywa on płachtą nasze miasta i staje się powoli bardzo poważnym konkurentem dla smogu. 

Dane są coraz bardziej niepokojące. W ostatnim czasie naukowcy przyjrzeli się mikroplastikowi wypuszczanemu z oczyszczalni ścieków, które są świetnym źródłem jego dystrybucji i każdego dnia uwalniają do środowiska ponad 2 miliony mikroplastikowych cząstek. Problem polega na tym, że są to miejsca, w których gromadzi się ogromna ilość chemikaliów oraz patogenów, a trafiające tam drobiny mikroplastiku działają na nie bardzo „zachęcająco”. Kiedy bowiem jego cząstki mieszają się z osadem, wówczas bakterie przylepiają się do nich i zaczynają wydzielać lepkie substancje zewnątrzkomórkowe. Taki kleisty biofilm staje się następnie swego rodzaju lepem na kolejne patogeny, które – pozostając w takim wspólnym konglomeracie – wymieniają się między sobą swoim DNA i rozprzestrzeniają geny oporne na wiele różnych leków. W tym i na antybiotyki, na które mogą zwiększyć swoją oporność nawet 30-krotnie.

Jest to istotne zagrożenie nie tylko dla środowiska wodnego, ale i dla ludzkiego zdrowia. Niestety, wiele oczyszczalni ścieków nie jest zaprojektowanych do usuwania mikrodrobin plastiku (wraz z jego nieproszonymi gośćmi). A to oznacza, że mogą być one nieustannie uwalniane do infrastruktury wodnej. Przy obecnym trendzie dramatycznie rosnącej antybiotykooporności bakterii szacowana liczba zgonów na świecie związana z tym problemem wyniesie w połowie tego stulecia aż 10 milionów, czyli więcej niż obecna śmiertelność z powodu każdego rodzaju raka. Jeżeli nie zaczniemy działać w tym momencie, wówczas już za chwilę obudzimy się w naprawdę trudnych czasach.

Dotychczas problem z samym mikroplastikiem polegał także na tym, że o ile wiedzieliśmy już doskonale, że występuje on powszechnie w naszych ciałach i w krwioobiegu, o tyle wciąż brakowało badań, które jednoznacznie skorelowałyby jego wpływ na nasze zdrowie. Naukowcy bardzo długo śledzili wszelkie mechanizmy reakcji organizmu na tego intruza. Wiele rzeczy podejrzewano, na przykład powstawanie stanów zapalnych bądź tworzenie się mutacji w DNA, jednak wciąż brakowało pewników. Te przyszły dopiero początkiem tego roku, kiedy to światu przedstawiono pierwszą analizę jednoznacznie łączącą mikroplastik z obecnymi w ciele człowieka schorzeniami. Naukowcy wykazali bowiem, że wśród osób chorujących na miażdżycę, które w swoim krwioobiegu posiadały mikroplastik, ryzyko wystąpienia poważnych dolegliwości, w tym zawału serca, udaru mózgu czy też śmierci z dowolnej zdrowotnej przyczyny było niemal pięciokrotnie większe w porównaniu do osób, u których mikroplastiku nie było. Jego drobiny stymulowały więc rozwój cząsteczek zapalnych i tym samym zaostrzały stan zapalny.

Niestety, dziś wiemy już, że od mikroplastiku się nie uwolnimy – tkwi on w naszym środowisku zbyt głęboko, by móc jakkolwiek z nim walczyć. Być może jednak świadomość istnienia tego problemu pozwoli nam odnaleźć takie metody, które choć trochę przystosują nas do tej trudnej rzeczywistości.

Bibliografia:

W. Wilczyńska-Michalik, K. Borek, M. Michalik, Cząstki mikroplastiku w powietrzu atmosferycznym w Krakowie, AURA 9/2019

Dung Ngoc Pham, Lerone Clark, Mengyan Li, Microplastics as hubs enriching antibiotic-resistant bacteria and pathogens in municipal activated sludge, Journal of Hazardous Materials Letters, Volume 2, 2021

Marfella R, et al. Microplastics and Nanoplastics in Atheromas and Cardiovascular Events. N Engl J Med. 2024 Mar 7;390(10)

Skip to content