Wiedza
Leki – nieoczywiste zanieczyszczenie rzek 

Leki – nieoczywiste zanieczyszczenie rzek 

Nasze rzeki, zwłaszcza te w miastach, nie grzeszą czystością. Oprócz jednak tych „konwencjonalnych” brudów, z którymi często się je kojarzy, płyną w nich także te mniej oczywiste – leki.

Światowe zużycie farmaceutyków stale rośnie. Obecnie, w skali roku sięga już kilkuset tysięcy ton, a sam przemysł farmaceutyczny to jedna z najszybciej rozwijających się branż. Obecność leków w środowisku, zwłaszcza wodnym, nie powinna więc aż tak bardzo dziwić. 

Choć, co prawda, jej skalę odkryliśmy dopiero parę dekad temu. Skąd więc się wzięły leki w naszych wodach? Cóż, środki farmaceutyczne przyjmowane przez szpitalnych pacjentów w ogromnej mierze nie są w pełni metabolizowane. A to oznacza, że częściowo wydalane są z moczem i kałem wciąż w swojej aktywnej formie. Ta więc zgraja aktywnych biologicznie substancji trafia do kanalizacji. Kiedy takie ścieki lądują w oczyszczalni, wówczas ich specyfika również wymyka się systemowi. Konwencjonalne metody oczyszczania usuwają bowiem przede wszystkim zanieczyszczenia mikrobiologiczne, a nie chemiczne. Badania wykazały, że leków nie da się w pełni wyeliminować w trakcie takich działań, a woda oczyszczona wciąż zawiera pewną, znaczącą ich ilość.

Niestety, część farmaceutycznych związków chemicznych bardzo chętnie przyczepia się do cząstek stałych. A to oznacza także, że znajdują się one w osadzie ściekowym, który często wykorzystywany jest jako nawóz w celu rekultywacji gleby. W ten sposób pozostałości leków trafiają do ziemi, a stamtąd mogą ponownie spływać do pobliskich strumieni i wodnych zbiorników.  

Oczywiście, nietrudno się domyślić, że obecność leków w oczyszczonej wodzie oznacza cały ogrom negatywnych konsekwencji. Nawet ich niskie stężenia, które nie są w stanie osiągnąć poziomu oddziaływania biologicznego mogą się bioakumulować, czyli gromadzić w tkankach żywych organizmów. Na przykład w tych, które później zjadamy. Wystarczą niewielkie ilości takich specyfików, które jednak stale i długotrwale trafiają do organizmów, by doprowadzić do modyfikacji na poziomie biochemii komórki. Efekt? Zmiany rozwojowe, zaburzenia neurologiczne, wahania hormonalne i zmiany zachowania. Które już dziś obserwowane są u wielu wodnych organizmów. 

Oczywiście, to tylko jeden element tego problemu. Swoje trzy grosze dodają także leki weterynaryjne używane na wielkich przemysłowych hodowlach, niewłaściwa utylizacja farmaceutyków (niezużyte leki wciąż są bardzo często spłukiwane w toalecie lub trafiają do kosza na śmieci, a stamtąd – na wysypiska) czy skutki działalności przemysłu farmaceutycznego. Obecne szacunki wskazują na to, że ponad 40% światowych rzek zanieczyszczonych jest aktywnymi składnikami farmaceutycznymi. Szczególny niepokój wywołują tu antybiotyki i związana z nimi antybiotykooporność bakterii przystosowujących się do tolerowania tych związków w wyniku stałej ekspozycji na nie. Już teraz problem ten realnie nam zagraża, natomiast szacunki na najbliższe dekady stawiają go na równi z zachorowalnością na raka. 

To trudny i bardzo niepokojący temat, na którego rozwiązanie potrzeba ogromnych nakładów finansowych, wiedzy, świadomości i chęci. Jego konsekwencje są długofalowe i narastające, gdyż rosnący wpływ działalności człowieka zagraża ekosystemom także na wielu innych poziomach. A te – złożone w całość – tworzą bardzo przykry obraz, nie zawsze od razu widoczny gołym okiem.

Skip to content