
Nadprodukcja żywności – 5 niewygodnych faktów
Ponad 75% terenów wszystkich światowych upraw jest obecnie przeznaczanych na hodowlę zwierząt. Z drugiej jednak strony, nasze zapotrzebowanie na białko jest tylko w 33% zaspakajane przez produkty odzwierzęce. Biorąc pod uwagę fakt, że wyprodukowanie białka roślinnego wymaga jedynie 1% tej powierzchni rolnej, z której pochodzi białko zwierzęce, kwestia ta staje się jeszcze bardziej kłopotliwa. Dysonans pomiędzy nadprodukcją żywności pochodzącej z ferm przemysłowych a zaspakajaniem przez nią potrzeb żywnościowych ludzkości jest dziś przez wielu badaczy uznawany za bardzo poważny problem bezpośrednio związany z kryzysem klimatyczno-ekologicznym.
Obecnie żyjemy w świecie, w którym maksymalizowanie zysków i ciągły wzrost to wymóg, a nie kaprys. Niestety, w przypadku wielkich hodowli prowadzi to do pozbawiania zwierząt możliwości spełniania przez nie najbardziej podstawowych potrzeb życiowych, które pozwoliłyby im zachowywać się zgodnie ze swoją naturą. Każda komercyjna hodowla zwierząt to także degradacja środowiska. Raporty NIK są w tej kwestii bezwzględne – wielu hodowców nie przestrzega przepisów, których zastosowanie mogłoby w pewnym stopniu zminimalizować niekorzystny wpływ ferm. W grę wchodzi nieprzestrzeganie prawa środowiskowego i prawa weterynaryjnego, emitowanie do środowiska szkodliwych substancji oraz braki w dokumentacjach i procedurach.
Nadprodukcja żywności ma wiele różnych przykrych twarzy. Poznajmy pięć, tych charakteryzujących się największym grymasem.
Fakt 1: W skali globalnej produkujemy dziś tyle żywności, że spokojnie starczyłoby jej dla 12 miliardów ludzi.
Obecnie pożywienie dla bogatej części świata (czyli m.in. USA, Europy i Australii) produkowane jest w skali globalnej. Na Ziemi wytwarza się już ponad 340 milionów ton mięsa. Sama Polska jest jednym z największych eksporterów drobiu na świecie – ok. 50% całej naszej krajowej produkcji wychodzi na zewnątrz. Z drugiej strony odsetek wyrzucanych i marnotrawionych produktów mięsnych jest ogromny – w skali globalnej sięga on 25%. W samej Polsce aż 45% wędlin trafia do kosza na śmieci. Taka ilość zmarnowanego pokarmu wystarczyłaby do wyżywienia aż 3 miliardów ludzi.
Długie łańcuchy importu i eksportu okazały się być bardzo groźne dla bezpieczeństwa żywieniowego w trakcie pandemii, zwłaszcza w okresie lockdownu – braki paszy dla zwierząt oraz kłopoty ze sprzedażą żywności doprowadziły do konieczności „utylizowania” setek milionów świń, dla których ani eksport, ani sprzedaż do lokalnych hoteli i restauracji nie były możliwe. Z podobnych powodów wylano tysiące hektolitrów mleka, a w Polsce masowo zabijano drób, którego nie można było sprzedać za granicę. Światowe rynki jednak w ogóle nie zauważyły wybicia tych setek milionów zwierząt w wyniku lockdownu. Fakt ten najdobitniej świadczy o tym, jak ogromna jest nadprodukcja mięsa i produktów odzwierzęcych.
Fakt 2: Nadprodukcja żywności pogłębia problem suszy na świecie.
Wielkie przemysłowe hodowle potrzebują ogromnych ilości energii i słodkiej wody. Do wyprodukowania 1 kg wołowiny potrzeba aż 15 tysięcy litrów wody. Wraz z wyrzucaniem produktów mięsnych, pozbywamy się więc 680 miliardów litrów wody. Nie jest to woda, która ot tak, może później swobodnie trafić z powrotem do środowiska. Woda, którą zużywają duże fermy przekształcana jest bowiem w trujące ścieki, nierzadko z dużą ilością antybiotyków, niezwykle trudnych do utylizacji. Trzeba pamiętać o tym, że woda słodka przestała dzisiaj już być zasobem odnawialnym. Zużywamy jej znacznie więcej i znacznie szybciej, niż jest w stanie się odtworzyć. Jest to bardzo niebezpieczny trend.
Skoncentrowany chów to także konieczność wyprodukowania wielkiej ilości pożywienia dla zwierząt. A to oznacza, że albo kolejne tereny muszą być przeznaczane na degradującą środowisko produkcję paszy, albo musi być ona importowana. Wielkoobszarowe monokultury ze względu na sposób uprawy roślin (często w systemie ciągłym) prowadzą do szybkiego wyjałowienia gleby oraz pozbawienia jej organicznej warstwy, niezbędnej do zatrzymania wody. Sprzyja to pogłębianiu problemu suszy.
Gdy w regionach, na których dominują wielkoobszarowe monokultury panuje susza, wówczas nie tylko tworzą się tam zamiecie pyłowe, ale nawet gdy zaczyna padać deszcz (coraz częściej nawalny i krótkotrwały), wówczas woda spływa po powierzchni przesuszonej gleby jak po betonie i jest zatrzymywana w niej jedynie w niewielkim stopniu.

Fakt 3: W bogatszych rejonach świata konsumpcja mięsa oraz produktów odzwierzęcych jest pod kątem zdrowotnym zbyt wysoka – dla przykładu, w samej Polsce zamiast zalecanych 20 kg rocznie, średnio spożywa się aż 70 kg/rok.
W krajach bogatych spożycie mięsa jest zbyt wysokie i niestety wciąż rośnie. Zgodnie z normami żywieniowymi, tygodniowa konsumpcja mięsa powinna wynosić ok. 0.5 kg na osobę. Tymczasem, w Polsce jest to aż 3 razy więcej (1.6 kg).
Co więcej, obfita w nadmiarowe mięso dieta standardowego obywatela Bogatej Północy przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych na poziomie 5000 GtCO2-C (równoważność 5000 miliardów ton CO2). Dla porównania, dieta wegetariańska zużywa ponad 7 razy mniej GtCO2-C i jest znacznie korzystniejsza dla zdrowia.
Fakt 4: Rośnie liczba osób otyłych. Szacuje się, że za nieco ponad 10 lat takie osoby będą stanowić aż 50% całej populacji.
Istnieje coraz więcej danych sugerujących, że nadmierne spożywanie produktów odzwierzęcych ma niemały wpływ na nasze zdrowie. Co czwarty obywatel bogatych krajów cierpi dziś na otyłość wynikającą ze spożywania zbyt dużej ilości pożywienia (BMI > 30). Przewiduje się, że do 2030 roku nadwagę będzie miała połowa ludzkości. Paradoksalnie, dzisiaj otyłość zabija trzy razy więcej ludzi niż głód i niedożywienie.
Obecnie 60% całej biomasy ssaków na Ziemi to zwierzęta hodowlane. Ptaki hodowlane stanowią 70% wszystkich ptaków. 71% wszystkich gruntów rolnych w Unii Europejskiej, zamiast wytwarzać żywność dla ludzi, produkuje paszę dla zwierząt. Jeżeli obecne sposoby produkcji żywności i modelu konsumpcji się utrzymają, w 2050 roku zapotrzebowanie na mięso wzrośnie o ponad 200%. A to oznacza, że dramatycznie wzrośnie zarówno skala dewastacji środowiska, jak i procent osób cierpiących na choroby wynikające ze złych nawyków żywieniowych. Problem ten stanie się ogromnym obciążeniem dla globalnego systemu zdrowia publicznego.
Fakt 5: Wielkoprzemysłowe hodowle odpowiadają za 44% światowej emisji metanu i w ogromnym stopniu degradują środowisko.
Metan to gaz, który ma znacznie silniejszy (około 26-krotnie) wpływ na ocieplenie klimatu niż dwutlenek węgla. Jego emisja związana jest głównie z wylesianiem terenów pod produkcję paszy, energochłonnym wytwarzaniem nawozów i środków ochrony roślin niezbędnych przy produkcji karmy dla zwierząt, używaniem maszyn rolniczych, nawadnianiem, ogrzewaniem pomieszczeń, przetwarzaniem i utylizacją zwłok zwierząt, a także transportem zwierząt i produktów na duże odległości.
Ścieki z ferm nie są niewidzialne, ani nie ulatniają się magicznie do powietrza bez żadnych konsekwencji. Jedna tylko hodowla licząca 5 tysięcy świń produkuje mniej więcej tyle odchodów i moczu ile 50-tysięczne miasto. Co więcej, w ściekach tych znajdują się także rozmaite toksyczne substancje używane w trakcie produkcji (związki azotowe, środki dezynfekujące, środki myjące, dezodorujące oraz antybiotyki). Odchody zwierząt bardzo często wokół ferm tworzą swego rodzaju laguny przelewających się nieczystości. Skażają one okoliczne pola, a poprzez rowy melioracyjne oraz cieki wodne nierzadko dostają się też do ujęć wody pitnej, rzek oraz mórz. W wyniku takiej akumulacji (m.in. azotu i fosforu) w wodach przybrzeżnych masowo pojawiają się mikroskopijne organizmy fotosyntetyzujące (na przykład niesławne sinice). A wiele z nich wydziela substancje, które są toksyczne dla innych organizmów.
—
Analizy i badania przeprowadzane przez wiele jednostek i instytucji jednoznacznie wskazują na to, że istotne zminimalizowanie ryzyka problemów wywołanych przez hodowle przemysłowe może nastąpić jedynie poprzez zmniejszenie produkcji mięsa i podniesienie jej standardów. Możliwie jak największe ograniczenie chowu przemysłowego zwierząt kręgowych, minimalizowanie ilości marnowanego jedzenia, powrót do lokalnego i sezonowego wytwarzania żywności oraz zmiana diety na taką, która będzie korzystna dla naszego zdrowia to więc podstawowe działania, które powinniśmy przedsięwziąć natychmiast. Bez tych kroków wprowadzenie kolejnego rozwiązania z zakresu technologii żywności prawdopodobnie nie da żadnych spektakularnych rezultatów w naszej walce o spowolnienie zmian klimatycznych i zachowanie bioróżnorodności gatunków. Ta batalia pomiędzy uwarunkowaniami kulturowymi i ekonomicznymi a wskazaniami zdrowotnymi, ekologicznymi i etycznymi w ciągu najbliższych lat stanie się bardzo ważnym czynnikiem decydującym o naszym przyszłym losie na tej planecie.
Bibliografia:
Paulina Kramarz, Instytut Nauk o Środowisku UJ – Owady – jeść czy nie jeść, czyli walka o nasze talerze – Nauka UJ 13/03/23
Barbara Niedźwiedzka (IZP CM UJ), Przemysłowe hodowle zwierząt – środowiskowa i etyczna katastrofa, Nauka dla Przyrody: 5.04.2021
Paulina Kramarz (Instytut Nauk o Środowisku UJ), „Czy zabraknie wody na marnowanie żywności?”, 17.09.2020, Nauka dla Przyrody
grafika: Adrian Szustakowski